Profil użytkownika mayelka
Pozytywne zaskoczenie. Brytyjski humor niepozbawiony wdzięku. Jeśli czarna komedia może być urocza, to ta jest blisko tego.
Cage - "kamienna twarz" i tym razem mnie nie zawiódł - jest mistrzem spłaszczenia każdej powierzonej roli. W tym filmie już się dużo popsuć nie dało, ale Cage stanął na wysokości zadania i dokonał dzieła zniszczenia ;)
Jeden z piękniejszych i cieplejszych filmów jakie ostatnio widziałam. Jest wzruszający i pozytywny. Albo się starzeję, albo coś jest w tym zwyczajnym, niezwyczajnym (!) filmie.
O tym, że ideały trzeba wspierać głową a nie podręcznikiem do nauki przetrwania w dziczy.
Ot, i co można zrobić, żeby flamenco było bardziej do przyjęcia dla "niewtajemniczonych", a nawet się podobało.
Film świetny, pod każdym względem. A Carmen - moim zadaniem taka jak trzeba - młoda, piękna i bezczelna.
Jak dobrze, że skończyly się czasy pożyczania cukru od sąsiadów - ja już bym nie wpuściła ;)
Głupi opis. Mahoney wcale nie jest niezdarna, jej problem problem polega na czymś zupełnie innym.
Film ciepły i pozytywny. No, może tylko Portman nie powinna udawać, że gra na fortepianie, a już na pewno nie bardzo idzie jej dyrygowanie ;)
"Irlandzki musical", jak to irlandzki - oszczędny a uczuciowy. Opowieść zarejestrowana jakby nieprofesjonalną kamerą, bo i nie o profesjonalistach. O ludziach jakich wielu, którzy maja talent, ale nie mają kasy. Historia, która mogłaby wydarzyć się wszędzie.
Można się nieźle pobać. Pomysł na realizację okazuje się zupełnie trafiony.
Zastrzeżenia mam do opisu - zawiera spoiler i mam mu to za złe!
Opis nieprawdziwy. Elena tańczy z mordercą scenariuszowym. Mario przeżywa tę scenę i tyle. Poza tym film piękny, o przemijaniu, o związku, o natchnieniu. Wspaniała i przejmująca choreografia.
Ciekawy dokument, przybliżający kulturę flamenco. Saurze udała się ważna rzecz - przedstawić flamenco prawie (heh to prawie) jak na fiestach, znalazł śpiewaków i tancerzy utrzymujących się w flamenco puro - czystym, zachowującym to co zwykle traci na rzecz spektakli i komercyjnych występów.
Niezbyt wysokich lotów, wyglądający na niskobudżetowy choć tak nie jest. Główny bohater (sobowtór M. Damona, ale podobno nazwisko ma znane) robi wrażenie jakby zaraz miał zginąć i wątek diabli wezmą. Straszenie polega na pokazaniu kolejnych sposobów samobójstwa. Jak dla mnie - mozna sobie odpuścić.
"Iberia" jest hołdem dla kompozytora Isaaca Albeniza. Saura połączył jego muzykę z flamenco, tańcem współczesnym, hiszpańskim i klasyką- taka mieszanka występuje w Hiszpanii. Każdy fragment ma swoje odniesienie do różnych regionów kraju i jest odrębnym dziełem sam w sobie.To genialny dokument walczący ze stereotypem "flamenkowej Hiszpanii" i niezwykła taneczna mapa tego kraju. Wszak Hiszpania to nie tylko flamenco, które stoi niemal na końcu w tradycji tańca hiszpańskiego i w samej swojej 'hiszpańskości'. Choć ukazanie tego, chyba niespecjalnie leżało w gestii mistrza Saury. Dzieło to, bez fabuły i przy niewielkiej wiedzy na temat kultury tanecznej Hiszpanii może nużyć i wywoływać uczucie bałaganu. Jest to jednak doskonała, misterna mozaika, tworząca logiczną całość, będącą efektem współpracy niezwykłych artystów, silnie zindywidualizowanych, o odmiennej wrażliwości artystycznej, percepcji i sposobach interpretacji, dla których wspólną płaszczyzną i spoiwem stała się muzyka Albeniza.